Hotelarze chcą delegalizacji tzw. wąskich klauzul

W branży hotelarskiej wrze. I to nie tylko z powodu sezonowych wzrostów temperatury. Hotelarze mają już dość nierównej walki z gigantami rezerwacyjnymi i konkurencją w postaci mieszkań wynajmowanych na doby. Teraz domagają się konkretnych zmian. Na celowniku znalazły się tzw. wąskie klauzule i brak regulacji najmu krótkoterminowego.

Nieuczciwa gra? Hotelarze kontra platformy rezerwacyjne

Tzw. wąskie klauzule to mechanizm, który mocno uwiera właścicieli hoteli. W skrócie: chodzi o zapis, który zabrania hotelowi oferowania niższej ceny za nocleg na własnej stronie internetowej niż tej, którą klient znajdzie na Booking.com czy innej platformie rezerwacyjnej. Efekt? Nawet jeśli hotel chciałby zaoferować gościom korzystniejszą ofertę bez pośrednika, nie może tego zrobić.

 

Na szczęście niektóre duże firmy – jak Booking i Expedia – już publicznie zadeklarowały, że z tego rozwiązania rezygnują. Hotelarze chcą jednak, by sprawa była zamknięta na dobre i ustawowo. Bez wyjątków, bez niedopowiedzeń, bez uznaniowości. Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego (IGHP) zwraca się z apelem do Ministerstwa Sportu: koniec z wąskimi klauzulami. Czas, by wszystkie podmioty na rynku działały na równych zasadach.

Najem krótkoterminowy – dziki zachód wciąż bez szeryfa

Drugim tematem, który od dawna budzi emocje w branży, jest najem krótkoterminowy. Hotele muszą spełniać wiele wymogów – od bezpieczeństwa po akustykę – podczas gdy wynajmujący mieszkania na doby często działają poza systemem, bez regulacji i kontroli. IGHP chce to zmienić.

Postulat jest prosty: uznać najem krótkoterminowy za pełnoprawną działalność gospodarczą w zakresie usług hotelarskich. A skoro tak, to również objąć go odpowiednimi przepisami. Mówimy o obowiązkowej rejestracji każdego obiektu, nadaniu mu indywidualnego numeru, który będzie widoczny w ofercie, a także spełnieniu konkretnych standardów technicznych i bezpieczeństwa – od czujników gazu po gaśnicę.

Czas na równe zasady gry

IGHP podkreśla, że celem tych zmian nie jest zablokowanie nowych form wypoczynku, tylko zapewnienie uczciwej konkurencji. Dziś hotele muszą inwestować w standardy, których najemcy krótkoterminowi często nie muszą nawet brać pod uwagę. Różnica kosztów i obowiązków jest ogromna.

Do tego dochodzi jeszcze problem z przejrzystością rynku. Nikt nie wie dokładnie, ile mieszkań w Polsce działa w trybie „na dobę”. Brakuje oficjalnych rejestrów, obowiązkowych zgłoszeń czy statystyk. W efekcie hotele są z jednej strony wiązane regulacjami, z drugiej – muszą walczyć z nieuregulowaną konkurencją, która nie gra według tych samych zasad.

Czy zmiany są realne? Wszystko zależy od rządu

Choć branża hotelarska mówi coraz głośniej, decyzja leży po stronie ustawodawców. IGHP liczy, że resort sportu i inne instytucje podejdą do sprawy poważnie. Podobne zmiany wprowadzono już w kilku krajach Europy.
Polscy hotelarze nie chcą specjalnego traktowania. Chcą po prostu grać według tych samych zasad co reszta rynku. I chyba trudno się z nimi nie zgodzić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Znajdź idealny lokal