Galerie handlowe coraz częściej zatajają dane dotyczące liczby odwiedzających. To spory problem dla najemców przestrzeni handlowych, którym trudno przez to ocenić opłacalność najmu i prowadzenia biznesu. W tym świetle nie dziwi fakt, że najemcy jeszcze przed podpisaniem umowy potrzebują jawnych i przejrzystych danych obrazujących popularność galerii.
Ryzyko związane z najmem
Wynajęcie powierzchni w galerii wiąże się ze sporym ryzykiem, szczególnie finansowym. W dobie rosnących stawek najmu kupcy muszą dysponować twardymi danymi, które określają między innymi liczbę potencjalnych klientów. Nikt nie chce kupować kota w worku i płacić za drogi najem w miejscu, gdzie jest ich niewielu. To właśnie odwiedzalność jest jedną z kluczowych zmiennych, które brane są pod uwagę przy określaniu opłacalności całego punktu handlowego. Prócz tego dostęp do dokładnych danych dotyczących liczby odwiedzających pozwala określić stopień „odrodzenia się” ruchu w rzeczywistości popandemicznej.
Celem istnienia każdego sklepu jest generowanie zysku, a żadna inna zmienna nie wpływa na niego tak, jak właśnie odwiedzalność. Liczba klientów przekłada się bowiem bezpośrednio na obroty sklepu. Galerie handlowe organizują imprezy i festyny, które sztucznie podwyższają odwiedzalność, jednak warto zauważyć, że tego typu akcje mogą nie przełożyć się na sprzedaż w naszym sklepie. Właśnie dlatego praktyka zatajania tych ważnych danych jest tak niebezpieczna dla rentowności handlu. Według informacji zebranych przez Polskie Towarzystwo Najemców Powierzchni Handlowych zdarza się, że galerie handlowe udostępniają dane tylko obejmujące wspomniane wcześniej duże akcje promocyjne.
Newralgiczne dane
Historycznie tylko raz zdarzyło się, że duża galeria handlowa udostępniła raport, w którym można było znaleźć systematycznie notowaną odwiedzalność wraz z podziałem na branże. Dokument ten jednak szybko zniknął i nigdy nie doczekał się reedycji. Obecnie galerie najczęściej podają szczątkowe dane lub nie udostępniają tego typu informacji nawet przyszłym najemcom. Przez to oni sami, gdy już zaczną swoją działalność, zaczynają notować liczbę odwiedzin w sklepie. Taka sytuacja nie może jednak trwać wiecznie, bo jak wspominaliśmy, przynosi trwałą szkodę dla rentowności handlu, nie pozwalając określić jego ryzyka.
Co ważne, brak transparentności i otwartej współpracy pomiędzy najemcami a galeriami przynosi straty obu stronom. Plajtujące biznesy i nierentowni najemcy z pewnością nie przekładają się na sukces i popularność całej galerii. Aby można było pracować na tego typu wspólne powodzenie potrzebna jest nie tylko zmiana szkodliwych praktyk, ale i dialog budujący wspólne zaufanie i drogę do otwartej współpracy. Dobrze poinformowani, świadomi ryzyka najemcy, będą prowadzili sklepy z większą szansą na utrzymanie się na rynku i regularnie płacili czynsz dla właściciela powierzchni handlowej.
Najnowsze komentarze